Krótki film przedstawiający wizualizację prac zaplanowanych na 65 km przy tzw. „złotym pociągu”. Na nasypie kolejowym w miejscu, gdzie miał zostać ukryty. Film został opublikowany przez odkrywców „złotego pociągu”, Panów Kopra i Richtera z XYZ Spółki Cywilnej. Odkrywcy pociągu wciąż walczą z urzędniczą machiną, aby otrzymać wszelkie pozwolenia wymagane do rozpoczęcia prac.
Wizualizacja prac przy „Złotym Pociągu”
Jak widać na wizualizacji, odkrywcy „złotego pociągu” zaplanowali wykonanie trzech przekopów w poprzek nasypu. Prace wymagają przeprowadzenia wcześniejszej wycinki drzew oraz przygotowania odpowiedniego zaplecza na miejscu. Całość komplikuje fakt, że w pobliżu przebiega napowietrzna linia energetyczna. Jak widać, nie jest to takie proste zadanie i nie wystarczy tylko „wziąć łopatę z kumplami i kopać”. Tak, jak sugeruje to wiele osób.
Rośnie irytacja w Wałbrzychu
Tymczasem wśród Wałbrzyszan rośnie napięcie związane z oczekiwaniem na urzędnicze decyzje. Na Facebooku pojawiły się wydarzenia namawiające do wyrażenia poparcia dla odkrywców pociągu – Piotra Kopra i Andreasa Richtera. Jutro, czyli w niedzielę 6 marca ma się odbyć pikieta przy moście na ul. Uczniowskiej. Dużo osób w Internecie podkreśla, czemu to tak długo trwa, że minęło już pół roku, a dalej nie było fizycznej próby weryfikacji znaleziska. Pół roku to pikuś. Dla nas Wałbrzyszan minęło już ponad 70 lat. Tyle czasu minęło odkąd pierwsi osadnicy zaczęli odkrywać tajemnice pozostawione tu przez wycofujących się Niemców. Sprawa „złotego pociągu” i innych tajemniczych wydarzeń ostatniej wojny jest częścią naszej historii. Można powiedzieć, że jest częścią tożsamości Wałbrzycha. Nie trwa ona tylko od sierpnia ubiegłego roku. Pomimo tego, iż wiele udało już się wyjaśnić, wciąż wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi.
Czy Wałbrzyszanom zależy na mitycznym złocie? Czy Wałbrzyszanom zależy na pociągu? Czy Wałbrzyszanom zależy na sławie w zagraniczych mediach? Myślę, że Wałbrzyszanom zależy przede wszystkim na dotarciu do prawdy. Na weryfikacji opowieści i legend, które krążą od wielu lat, i które każdy w tym mieście słyszał już od małego. Bez znaczenia, czy skutkiem tej weryfikacji będzie odkopanie pociągu, czy też zrobienie kilku bezsensownych pustych dziury w nasypie. Dotychczas wszelkie próby weryfikacji legend i opowieści nie miały siły przebicia. Nie miały rozmachu. Sytuacja zmieniła się dopiero w zeszłym roku. Ogormne zainteresowanie mediów niejako przyparło do ściany instytucje samorządowe i państwowe.
Sam jako osoba, która interesuje się tematem, nie jestem w stanie opowiedzieć się za tym, czy pociąg jest, czy też go nie ma. Pomijam już kwestię tego nieszczęsnego złota. Wiele informacji wskazuje na to, że nic tam nie ma, w tym badania AGH. Jednak z drugiej strony są pewne sygnały, które burzą te doniesienia i dają podstawę do pewnych domniemywań i spekulacji. Dlatego tak ważne jest ostateczne zweryfikowanie tych doniesień. Za to właśnie szanuję Panów Kopra i Richtera, że podjęli się tego niełatwego zadania. Nawet jeżeli okaże się, że tam nic nie ma. Martwi mnie tylko to, że jeżeli nic tam nie będzie, to społeczeństwo wyleje na nich wiadro pomyj… Szyderstw i śmiechów nie będzie końca, bo nic tak nie ekscytuje polskiego społeczeństwa, jak czyjaś porażka. Sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą.
Przekopy kontrolno/sondażowe mają sens bo zakładam że potwierdzenie wcześniejszych ustaleń.Joanna Lamparska twierdzi że bocznicę która tam się znajdowała odstrzelili grenadierzy Waffen SS z 31 dywizji Waffen SS konkretnie pododdział saperów,tylko że 31 dywizja nie operowała na początku maja na tym obszarze,obsadzała linię Odry a potem się wycofywała.