Światowi przywódcy i politycy zawsze mieli swoje sekrety, które pilnie strzegli przed resztą świata. Oto czterech przywódców i polityków, którzy próbowali zwieść opinię publiczną. Mała ręka cesarza Wilhelma II, wysokie czoło szefa SS Himmlera czy wózek inwalidzki prezydenta Roosevelta. To tylko niektóre z sekretów światowych przywódców.
Mała ręka cesarza Wilhelma II
Wilhelm II Hohenzollern był ostatnim cesarzem Cesarstwa Niemieckiego. To za jego panowania Niemcy były u szczytu swojej potęgi, i to również za jego panowania upadły z kretesem przegrywając I wojnę światową. W Cesarstwie Niemieckim tajemnicą poliszynela było to, że lewa ręka kajzera była niedowładna i źle rozwinięta. Jego lewa dłoń była mniejsza od prawej i miał on również problemy z jej poruszaniem. W dzisiejszych czasach nie byłoby to większym powodem do wstydu, ale nie w kajzerowskich Niemczech, gdzie osoba cesarza symbolizowała potęgę państwa. W tamtych czasach świat na dobre wkroczył już w epokę fotografii i filmu. Wilhelm II starał się więc ukryć swoją wadę przed obiektywami aparatów. Na większości zdjęć jego lewa ręka jest w jakiś sposób ukryta; albo zasłonięta za plecami, albo schowana w kieszeni, albo przykryta prawą dłonią. Jeżeli już była pokazywana to tylko w rękawiczce, która choć minimalnie optycznie niwelowała różnicę.
Wygolone boki Heinricha Himmlera
Powiadają, że wzorowy aryjczyk powinien być wysokim szczupłym blondynem. Wysokim jak Goebbels, szczupłym jak Göring i blondynem jak Hitler. Nie ma się co czarować. Lansowany wzór przedstawiciela rasy panów, nijak miał się do rzeczywistego wyglądu przywódców III Rzeszy. Jednym z dobrych przykładów był również szef SS, wszechwładny Reichsführer – Heinrich Himmler. Komu jak komu, ale to właśnie jemu, przywódcy nowej elity 1000-letniej Rzeszy, wypadało spełniać wygórowane wymogi. Himmler stosował specyficzną metodę, aby bardziej upodobnić swój wygląd do rasy panów. Otóż stosował bardzo mocno wygolone boki, które optycznie miały powiększać jego czoło. Wysokie czoło było jedną z cech rasy nordyckiej.
Wózek inwalidzki Franklina D. Roosevelta
Franklin Delano Roosevelt, 32. prezydent Stanów Zjednoczonych, cierpiał prawdopodobnie na chorobę Heinego-Medina. Z powodu częściowego paraliżu nóg do końca życia poruszał się na wózku inwalidzkim. Pierwsze problemy z chorobą pojawiły się u niego jeszcze na kilkanaście lat przed wyborem na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Powiadają, że Amerykanie nie lubią, kiedy ich głowa państwa jest chora. Dlatego stan zdrowia kandydatów na urząd prezydenta poruszany jest często w wyborczych kampaniach. Otoczenie Roosevelta robiło wszystko, aby jego inwalidztwo nie przedostało się do szerokiej opinii publicznej. Istniała nieformalna umowa z fotografami, aby nie robić zdjęć prezydentowi na wózku inwalidzkim. Spotkania publiczne i przemowy były aranżowane tak, aby nie zdradzać zbytnio jego niepełnosprawności. „Oszustwo” w pewnym stopniu się udało, do końca jego życia większość obywateli USA nie zdawała sobie sprawy, że ich prezydent był niepełnosprawny.
Guz Kim Ir Sena
Kim Ir Sen, Wielki Wódz, Wieczny Prezydent Korei Północnej, wieloletni przywódca Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, również miał swoje sekrety. Kim Ir Sen z tyłu głowy, po prawej stronie szyi, miał sporych rozmiarów guza, którego istnienie skrzętnie ukrywano przed opinią publiczną. Fotografowie mieli zakaz wykonywania zdjęć z tej strony głowy koreańskiego wodza. W kraju totalnej dyktatury, gdzie każdy przejaw ludzkiego życia kontrolowany jest przez państwo, nie było to zadanie trudne. Ciekawostka. Kim Ir Sen dwukrotnie odwiedził Polskę. Po raz ostatni w roku 1984, przyjmowany był wtedy ze wszelkimi honorami przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Z jego wizyty zachowała się relacja filmowa opublikowana na YouTube. Obejrzyjcie uważnie. Również i polski realizator nigdy nie pokazywał Kim Ir Sena z tej strony głowy.
gdzie ty znajdujesz taki czekawosci?
Kolekcjonuję ciekawostki. 😉
Akurat u Wilhelma problem mógł być genetyczny: ciągłe mieszanie się tej same puli genów wśród osób panujących w Europie.
Słuszna uwaga.
Coś mi się kołacze że to była sprawka problemów przy porodzie i porażenia jakiegoś nerwu co spowodowało niedowład i zanik mięśni puźniej.
U Kim Ir Sena był to (ponoć) przerost tarczycy który czasami wychodzi własnie z tyłu szyi. Przerasta przez ważne naczynia krwionośne, co czyni go nieoperacyjnym. Nie było to jakąś straszną tajemnicą. W oficjalnym miesięczniku KOREA dla zagranicy wydawanym w latach 80 XX w. (kredowy papier, druk w ZSRR) wielokrotnie zamieszczano fotografie na których było to widać. Ale fakt, starano się unikać takich ujęć.