Przejeżdżając przez położone w Kotlinie Jeleniogórskiej Mysłakowice można gdzieniegdzie zauważyć charakterystyczne tyrolskie zabudowania. To pozostałość po Tyrolczykach, dawnych mieszkańcach Mysłakowic, którzy zawędrowali tutaj w latach 30-tych XIX wieku. Tyrolczycy, którzy przybyli na Dolny Śląsk byli religijnymi emigrantami, protestantami, którzy nowe miejsce dla siebie znaleźli właśnie tu, u podnóża Karkonoszy.
Mysłakowice – Erdmannsdorf-Zillerthal
Mysłakowice to wieś położona w Kotlinie Jeleniogórskiej. Powstała z połączenia dwóch wsi o nazwach Erdmannsdorf i Zillerthal, stąd późniejsza niemiecka przedwojenna nazwa miejscowości – Erdmannsdorf-Zillerthal. Region Kotliny Jeleniogórskiej to obszar szczególnie bogaty w zabytki. Liczne zamki, pałace, sztuczne ruiny, romantyczne założenia parkowe, to wszystko sprawiło, że zaskarbił on sobie miano Doliny Pałaców i Ogrodów. Swoją rezydencję posiadali tu również królowie Prus, właśnie tu w Pałacu Królewskim w Mysłakowicach. W Mysłakowicach znaleźli również swoje miejsce protestanci, którzy wyemigrowali z austriackiego Tyrolu na skutek katolickiej polityki Habsburgów.
Protestanci z Tyrolu
Życie protestantów pod panowaniem katolickich Habsburgów nie należało do łatwych. Choć pod koniec XVIII wieku cesarz Józef II wprowadził „ustawę tolerancyjną” gwarantującą wolność wyznania, to wciąż protestanci byli społecznością dyskryminowaną. Utrudniano im nabywanie ziemi, budowanie domów czy chowanie zmarłych. Tak było i również w typowo katolickim Tyrolu, gdzie nad rzeką Ziller mieszkała spora grupa protestantów. Chcąc pozostać przy swojej wierze i jednocześnie nie godząc się z takim traktowaniem, protestanccy Zillertalczycy podjęli starania o możliwość wyjazdu z Tyrolu. Swoje prośby skierowali zarówno do cesarza Austrii, jak i do króla Prus, które już wcześniej w historii przyjmowały protestanckich uchodźców. Jak pisze Emil Pyzik opisując historię Mysłakowic:
„Tyrolczycy rozpoczęli energiczne starania o wyjazd, zwracając się z prośbą o pomoc do cesarza austriackiego i króla pruskiego. Efektem było zarządzenie władz Tyrolu z 12 stycznia 1837 roku, zgodnie z którym w ciągu 14 dni mieli zdecydować, czy przechodzą na katolicyzm, czy zostaną przy swojej wierze i opuszczą Tyrol. I tym razem dali dowód nieugiętej woli i wiary. Za wiarą katolicką opowiedziało się wtedy tylko 7 osób, a 393 osoby pozostały wierne swoim ideałom.”
Emil Pyzik, Historia – Erdmannsdorf – Zillerthal – Mysłakowic. 1385-1945 r.
Władze Austrii były zaskoczone decyzją Zillertalczyków i nie pozostało im nic innego, jak zezwolić na opuszczenie kraju. Wkrótce przywódca protestantów Johann Fleidl udał się na wizytę do króla Prus Fryderyka Wilhelma III, prosząc o udzielenie schronienia. Król przychylił się do jego prośby i zgodził się na osiedlenie protestantów na terenie Śląska. Rozpoczęły się przygotowania do wyjazdu, który ostatecznie nastąpił 31 sierpnia 1837 roku. Protestanci podróżowali w czterech grupach. Szli pieszo przez trzy tygodnie, ciągnąc za sobą wozy z dobytkiem. Trasa ich przemarszu przebiegała przez Salzburg, dalej Czechy, aż do granicy z Prusami. Z Tyrolu wyruszyła łącznie grupa 440 protestantów, z czego na Dolny Śląsk dotarło 415 osób.
Tyrolczycy pod Karkonoszami
Tyrolczycy opuścili swoją krainę w smutku i poczuciu przygnębienia. Nierzadko w czasie ich wędrówki na Dolny Śląsk towarzyszyły im drwiny ze strony lokalnych społeczności. Po przybyciu na Dolny Śląsk asymilacja protestantów z Tyrolu również okazała się sporym wyzwaniem. Początkowo cała grupa znalazła schronienie w Kowarach, jednak szybko okazało się to niewystarczające. Potrzebne było nowe miejsce. Sytuacją Tyrolczyków zainteresowała się hrabina von Reden z Bukowca. Z pomocą przyszedł również król Prus, który częściowo ze swoich królewskich posiadłości w Mysłakowicach wydzielił ziemię dla nowych osadników. Wkrótce przystąpiono do budowy nowych domów. Oczywiście w stylu tyrolskim, tak aby choć minimalnie stworzyć namiastkę tyrolskiej ojczyzny, tu na dolnośląskiej ziemi. Do listopada 1838 roku ukończono 45 tego typu domów. W 1875 roku było ich już 65. Drewniane dwukondygnacyjne domy, często do pierwszego piętra na kamiennej lub ceglanej podmurówce, z charakterystycznymi zdobionymi balkonami, na stałe wpisały się w krajobraz Mysłakowic. Kolonia zamieszkana przez Tyrolczyków otrzymała również swoją osobną nazwę – Zillerthal, czyli dolina rzeki Ziller, na część regiony Tyrolu, z którego przybyli.
Choć w tamtym czasie zarówno Dolnoślązaków, jak i przybyłych Tyrolczyków, można by określić narodowościowo jako Niemców, to tak de facto oprócz wiary różniło ich wszystko. Dialekty jakimi się posługiwali były zupełnie inne, co nastręczało trudności w komunikacji. Różniły ich również stroje, sposób uprawy roli, czy wspomniany już styl budowy domów. Przybyli z Tyrolu Zillertalczycy dla Dolnoślązaków byli czymś zupełnie egzotycznym. Problemem okazały się również różnice w kwestii wyznaniowej. Wszystko to nie ułatwiało procesu asymilacji. Pisarz Fedor Sommer w powieści „Die Zillertaler” tak oto opisywał nostalgię i smutek dręczący Tyrolczyków:
„W tych dniach niektórzy z Zillertalczyków zauważali wielokrotnie dziwne zachowanie Andre Eggera […]. Widywali go wysoko na turni, daleko za ostatnimi domostwami miasteczka, jak stał oparty o pień drzewa i wpatrywał się w stronę, z której kiedyś przywędrowali tu z Austrii. Nie mógł wprawdzie ujrzeć z tego miejsca ani skrawka austriackiej ziemi, bowiem najbliższe grzbiety górskie przesłaniały widok. Ale najwyraźniej radowało go niezwykle, iż mógł stąd wypatrzyć choć kawałek nieba, o którym wiedział, że rozciąga się także aż nad Austrię, a nawet jeszcze dalej – nad jego ukochany Tyrol […]. Stał więc tak godzinami, dzień po dniu na tej smaganej wiatrem wysoczyźnie i zdawał się nawet nie zauważać, jak zimowy wicher przenika go do kości.”
Józef Zaprucki, Powrót wygnańców. Wygnanie jako proces komunikacji międzykulturowej oraz motyw literacki…, str. 228
Z biegiem lat różnice dzielące Tyrolczyków i Dolnoślązaków uległy zatarciu, a przybysze znad rzeki Ziller zadomowili się tu na stałe. W krajobraz Mysłakowic a stałe wpisały się również ludowe stroje tyrolskie, który tradycję noszenia wciąż kontynuowali.
„Nosili białe, wełniane podkolanówki, które nie zasłaniały ich silnych, opalonych kolan, do tego krótkie skórzane spodnie z zieloną wypustką i krwistoczerwone kamizelki pod szarozielonymi filcowymi kurtkami zaopatrzonymi w mankiety z zielonego aksamitu. Ich ciała ściskały skórzane pasy, które z przodu rozszerzały się na kształt tarczy i ukazywały wyszyte tam nazwisko właściciela. Jednak najbardziej rzucały się w oczy ich czarne, szerokie, filcowe kapelusze ze szpiczastym, wysokim stożkiem, na których dyndał złoty frędzelek zawieszony na grubo plecionym wychodzącym poza rondo sznurze.”
Tamże, str. 229
Mijały lata, a kolejne pokolenia Tyrolczyków wciąż mieszkały na dolnośląskiej ziemi. Johann Bagg, ostatni Tyrolczyk z grupy przybyłej w 1837 roku, zmarł dopiero 1922 roku. Miał 90 lat. Wkrótce wybuchła kolejna wojna światowa, a w jej wyniku po zakończeniu wojny mieszkańcy Erdmannsdorf-Zillerthal musieli opuścić swoją ojczyznę. Również i Ci, których ojcowie i matki przybyli tutaj znad Tyrolu ponad 100 lat temu. Na ich miejsce przybyła kolejna grupa emigrantów, tym razem Polaków wysiedlonych z dawnych wschodnich terenów Polski. Mysłakowice, jak i cały Dolny Śląsk, znowu miał się stać „nowym domem” dla kolejnej grupy przybyszów. W pewnym sensie historia zatoczyła więc koło.
Domy Tyrolskie w Mysłakowicach
Dziś główną pozostałością po Tyrolczykach są tzw. domy tyrolskie. Charakterystyczne zabudowania nawiązujące do architektury Tyrolu. Przejeżdżając przez Mysłakowice warto się rozejrzeć, możemy je spotkać w różnych miejscach.
Będąc w Mysłakowicach warto również podjechać pod dawny królewski pałac. Dziś obecnie w budynku znajduje się szkołą podstawowa. Przed pałacem znajduje się pomnik Johanna Fleidla – przywódcy protestancki Tyrolczyków.