Od dwóch tygodni rozgrzane do czerwoności media w Polsce, a także na całym świecie, donoszą o odnalezieniu „złotego pociągu” w Wałbrzychu. W pociągu ma znajdować się złoto nazistów, uzbrojenie z czasów II wojny światowej, być może również zaginione dzieła sztuki. Ludzi ogarnęła gorączka złota, a ciekawość skierowała ich na miejsca rzekomego ukrycia pociągu. Dodatkowo niektórzy dziennikarze dali popis swojej niewiedzy historycznej, prześcigając się w wymyślaniu coraz to większych głupot, celem nabicia oglądalności i lajków. Jak jest naprawdę?
Zaginiony pociąg nazistów
Nie będę opisywał szczegółowo chronologii wydarzeń z ostatnich dwóch tygodni. Chyba każdy już coś przeczytał o „złotym pociągu” lub widział jakiś reportaż. W skrócie medialny szał zaczął się od wycieku informacji o tym, że zgłosiło się dwóch mężczyzn do Starostwa Powiatowego w Wałbrzychu, z informacją o odnalezieniu pociągu z czasów II wojny światowej. Jednocześnie domagając się 10% znaleźnego od wartości znaleziska. Szybko temat podchwyciły zagraniczne media.
Jednak prawdziwe poruszenie wywołała konferencja Generalnego Konserwatora Zabytków Piotra Żuchowskiego, który ogłosił, że pociąg istnieje na 99%. Źródło: PAP.
„Natomiast […] istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, a w moim przypadku jest to przekonanie na poziomie ponad 99%, że istnieje taki pociąg i że ten pociąg jest zabezpieczony. […] Przed oficjalnym zgłoszeniem dwukrotnie miałem wizytę w moim gabinecie osób, które przychodziły jako upełnomocnione w tym zakresie. Widziałem też dobrej jakości zdjęcie georadarowe pokazujące, jak ten pociąg wygląda.”
Zaciekawieni mieszkańcy i przyjezdni poszukiwacze przygód ruszyli na miejsce rzekomego ukrycia pociągu, to jest na kilometr 61 i 65 trasy kolejowej Wrocław-Wałbrzych. Temat znowu zabłysnął w mediach. Tydzień później odbyła się konferencja prasowa Wojewody Dolnośląskiego Tomasza Smolarza, który starał się studzić emocje. Źródło: PRW.
„Na podstawie dokumentów, które prezydent Wałbrzycha przyjął nie można jednoznacznie stwierdzić, że znalezisko faktycznie zostało potwierdzone „
Jak to możliwe, że dwie osoby dokonały tak radykalnie różnych od siebie ocen? A może Generalny Konserwator Zabytków widział coś więcej, o czym nie raczył poinformować opinii publicznej?
Lokalna wałbrzyska legenda
Informacje o pociągu, który wyjechał ze Świebodzic i nie dotarł do Wałbrzycha, nie są nowością w mieście. Wśród lokalnych historyków i badaczy ta legenda krąży już od wielu lat. Były również podejmowane próby odszukania tego pociągu. Kilkanaście lat temu poszukiwania prowadził przewodnik Andrzej Gaik. Sprawą zajmował się również emerytowany górnik Tadeusz Słowikowski. Pociąg, którego szukali miał wyjechać z Wrocławia w styczniu 1945 roku, tuż przed zamknięciem okrążenia wokół Festung Breslau. Pociąg miał przewozić depozyty bankowe i ludności cywilnej, które zostały ewakuowane z miasta na polecenie gauleitera Karla Hankego. Nie dojechał jednak do Wałbrzycha, ale zaginął gdzieś między 61-65 km linii kolejowej.
Problem w tym, że pewien transport z depozytami faktycznie wyjechał z Wrocławia, jednak załadowany on został na ciężarówki. Jednym z jego konwojentów był Herbert Klose, który po wojnie pozostał w Polsce i był przesłuchiwany w tej sprawie przez polską bezpiekę. Z notatek służbowych SB wynika, że transport wyruszył w styczniu lub lutym 1945 roku i skierował się w rejon Śnieżki. Pamiętajmy, że 15 lutego Armia Czerwona zamknęła okrążenie wokół twierdzy Festung Breslau.
Inna historia opiera się na relacjach wspomnianego już Tadeusza Słowikowskiego, który to o tunelu dowiedział się od pewnego Niemca. Tadeusz Słowikowski poświecił wiele lat na badanie tej sprawy. Jeżeli tak było, jeżeli był tam tunel, to skąd przybył ten pociąg? Jeżeli było to w maju, na kilka dni przed wejściem oddziałów Amii Czerwonej, jak się wydostał z okrążonego Wrocławia? Brak spisanych zeznań i dokumentów sprawia, że trzeba te relacje traktować bardzo ostrożnie.
A może zgłoszone odkrycie dotyczy zupełnie innego pociągu w zupełnie innym miejscu?
Co mówią inni na temat „złotego pociągu”?
Co sądzą o całej sprawie badacze historii i eksploratorzy? Zdania są podzielone. Jednakże można zauważyć sceptycyzm środowiska w tej sprawie. Warto tu przypomnieć niedawny wpis Bogusława Wołoszańskiego na swoim blogu.
„[…] Doskonale wiem, jak bardzo dziennikarskie relacje mogą zniekształcać rzeczywistość, a one były jedynym źródłem wiedzy o rzekomym znalezisku. A w nich nic mi się nie składało. Czytałem o 300 tonach złota! Skąd, na boga taki zapas złota w upadającej III Rzeszy?! A skąd na Dolnym Śląsku sztaby złota? Z banku we Wrocławiu? Złoto przechowywano tylko w banku centralnym, a z Reichsbanku w Berlinie zostało wywiezione do kopalni w Merkers, gdzie znaleźli je żołnierze amerykańscy. […] Wszystkie odnalezione po wojnie skarby ukrywano tak, aby w miarę łatwo je wydobyć. Tak było w Merkers, gdzie złoto i dzieła sztuki złożono w kopalnianej sztolni, a wejście zamurowano cegłami. Liczne skarby odnalezione na terenie Austrii spoczywały w skrytkach na zboczu góry. A wystarczało odgarnąć warstwę ziemi i podnieść drewnianą klapę. Kto by chował je do tunelu, wypełniał minami i zawalał tonami skał, których usunięcie wymagałoby wielotygodniowej pracy ciężkiego sprzętu? […] A tak naprawdę chciałbym bardzo, żeby ten pociąg istniał i żeby go odnaleziono. […]”
O badaniach georadarowych i ewentualnym związku ze sprawą „złotego pociągu”, wypowiedział się Robert Kmieć na swoim facebookowym profilu.
„[…] ja osobiście nie wierzę, że udało się odnaleźć miejsce, w którym znajduje się ten legendarny „złoty pociąg” (chociaż chciałbym się mylić) a cały ten szum medialny wokół tej sprawy okażę się niedługo jedną wielką blagą dziennikarską bo moim skromnym zdaniem najpierw trzeba bardzo dokładnie sprawdzić wiarygodność upublicznionych materiałów a następnie robić wielki szum medialny.”
W sprawie możliwości ukrycia złota w nazistowskim pociągu wypowiedział się także w swoim wpisie Robert J. Kudelski, badacz i autor książek związanych z tematyką Riese.
„Wyniki pracy specjalnych komisji powołanych po wojnie przez aliantów pozwoliły przygotować szczegółowy raport na temat zasobów złota znajdujących się w rękach Reichsbanku. […] Amerykanom udało się przejąć i zabezpieczyć w skarbcu we Frankfurcie (tam trafiały zasoby odnalezione przez aliantów zachodnich) 98,6% złota znajdującego się pod koniec wojny w rękach niemieckiego banku centralnego. […] Wydaje się niemożliwe (zgodnie z dokumentami księgowymi Banku Rzeszy) by mityczny transport zawierał kilkaset, kilkadziesiąt czy nawet kilka ton złota. […] O wiele bardziej prawdopodobny byłby transport zrabowanych dzieł sztuki. Znane są przypadki dużych składów kolejowych wiozących dobra kultury wywiezione m.in. z polskich muzeów. […] W świetle wiarygodnych danych doniesienia medialne o odkryciu „złotego pociągu” wydają się nieprawdziwe. […]”
Swoje stanowisko wyraziło także lokalne stowarzyszenie – Dolnośląskie Towarzystwo Historyczne – w tym wpisie. Zresztą nie tylko w tym wpisie.
„Nasze wieloletnie doświadczenie eksploracyjne oraz posiadane dokumenty archiwalne jednoznacznie wskazują, że informacje o odkryciu/odnalezieniu pociągu pancernego są nieprawdziwe. […]”
Inna lokalna organizacja Stowarzyszenie Dolnośląska Grupa Badawcza z Wałbrzycha, od prawie dwóch miesięcy milczy na swoim profilu na Facebooku. Ani jednego wpisu na Facebooku i stronie internetowej w sprawie pociągu. Ciekawe dlaczego? Czyżby nie interesowała ich tak ważna sprawa z „własnego podwórka”? 😉
Polecam przeczytać wszystkie wyżej wymienione wpisy w całości.
Jakie jest moje zdanie?
Nie próbuję – przynajmniej na razie – ustosunkować się jednoznacznie do całej tej historii. Stosunek mam dość ambiwalentny. Z jednej strony wiele informacji nie pasuje do siebie, wiele się wzajemnie wyklucza. Brak jest rzetelnych badań historycznych, wiarygodnych relacji itp. Z drugiej strony chciałbym żeby taki pociąg jednak został odnaleziony. Myślę, że w każdej opowieści może być ziarno prawdy, tym bardziej w tak tajemniczym regionie, jakim jest Dolny Śląsk. Mimo wszystko liczę na odnalezienie „złotego pociągu”, może niekoniecznie ze złotem…
A jakie są wnioski z ostatnich dwóch tygodni?
1. W każdej legendzie jest ziarno prawdy.
2. Dziennikarze w pogoni za sensacją są w stanie narazić innych na niebezpieczeństwo.
3. Region Wałbrzycha już odnalazł swoje złoto – to walory turystyczne i historyczne, które zobaczył cały świat, a które to można przekuć na realne pieniądze.
5. Ludzie nie mają wyobraźni przestrzennej.
6. Skupiając się na fascynującej historii, nie zauważamy istotnych szczegółów.
7. Tak, jak nie zauważyliście tego, że na tej liście nie ma pkt. 4. 🙂
Czas pokaże, jak historia się zakończy. Być może jeszcze do niej wrócimy. Mam taką nadzieję.
pier***lenie głupot przez „specjalistów” rzadowych, propaganda na calego. Kazdy wie że złoty pociąg był, ale juz go nie ma, Polska żadzą kanalie, siepacze, agenci obcych panstw, złodzieje i oni juz ten skarb z pociagu powynosili. Kazdy kto probowal tam kopac od wielu lat był zastraszany przez nieznanych ludzi ze słuzb, telefony z pogrozkami, zostaw te sprawe bo cie zniszczymy itp… Wierzycie w to że ktoś taki jak minister siemoniak odnajdzie pociag?? o nim jasno jest powiedziane na tasmach prawdy – bierze w łape. Marzcie dalej, pociag zostal juz przesuniety dalej po torach w tunelu i georadary nic nie wykryja, a w mediach glownego scieku bedzie wszystko wysmiane, zrobią z tych dwoch znalazcow pomyleńców, wariatów, zastrasza ich jak zwykle to robia i tyle! Polska żadzą mordercy, przeczytajcie ksiazke W. Sumlinskiego.