Ostatnio za sprawą rozpoczęcia prac poszukiwawczych na Zamku Grodno, znowu powrócił temat wojennych losów warowni z Zagórza Śląskiego. Co takiego skrywa Zamek Grodno, że już od lat przyciąga poszukiwaczy skarbów i miłośników tajemnic? W medialnym szumie informacji przekazywanych przez dziennikarzy, którym nierzadko bardziej zależy na sensacji, niż historycznej prawdzie, postanowiłem zebrać razem wszystkie zamkowe zagadki. A jest ich kilka.
Tunel ucieczkowy Zamku Grodno
Istnienie tunelu ucieczkowego (ewakuacyjnego) to jedna z większych zagadek Zamku Grodno. Choć jego historia nie wiąże się bezpośrednio ze średniowiecznymi skarbami, czy depozytami III Rzeszy, to i tak jest niezwykle ciekawa. Zacznijmy od tego, że Zamek Grodno w swojej średniowiecznej formie był typowym zamkiem górskim wybudowanym na skale, którego zadaniem było zabezpieczenie szlaku handlowego biegnącego tzw. Śląską Doliną. To implikowało pewne trudności w przypadku oblężenia warowni. Na zamku, na skale nie można było wykopać studni, jak w przypadku zamków nizinnych, stosowano więc inne rozwiązania tzw. cysterny. Były to zbiorniki wykute w skale w których gromadzono i przechowywano wodę. W związku z brakiem wody, zamek mógł być stosunkowo łatwo zdobyty. Wystarczyło go dostatecznie długo oblegać, aż załodze skończy się zgromadzona woda. W przypadku wielu zamków górskich pojawiają się więc legendy o tzw. tunelach ewakuacyjnych lub ucieczkowych, których zadaniem było dostarczanie zapasów (w tym wody) do oblężonej warowni, a w ostateczności umożliwienie załodze ucieczki. Również i w przypadku Zamku Grodno pojawiają się tego typu informacje. Występują one w co najmniej dwóch legendach. Poniżej podaje je za Markiem Dudziakiem, autorem przewodnika pod Zamku Grodno.
„Znajdujące się za tymi drzwiami schody prowadzą do głębokiej piwnicy, z której dwa tajemne przejścia podziemne prowadziły do doliny. W czasie oblężenia służyły jako droga uzupełnienia prowiantu i jako linia odwrotu. Tędy uciekał przed Szwedami hrabia von Hohenzollern z córką.”
„Dwie tajne drogi prowadziły z piwnic do doliny. Podczas oblężenia służyły do transportu żywności oraz do ucieczki. Istniało też połączenie z zamkiem Radosno (Freudenschloss) oraz Jedlinki (Tannhausen).”
Ze względu na duże odległości, połączenie z Zamkiem Radosno, czy z Jedlinką, możemy zdecydowanie umieścić między bajkami. Pozostaje więc kwestia samego tunelu ewakuacyjnego wykutego w Górze Choina. Jego wydrążenie też stoi pod dużym znakiem zapytania, ze względu na stosunkowo twarde skały z jakich zbudowana jest Choina – solidny gnejs. O tym, że taki tunel mógł istnieć wspomina także Łukasz Kazek, który odnalazł takie informacje w przedwojennym przewodniku „Sagen und Geschichte Schloss und Burgen Kreis Waldenburg”. Pojawiają się także relacje od Polaków, którzy zamek zwiedzali tuż po wojnie i według przekazu mieli iść tajemniczym tunelem. Na takie informacje natrafił przewodnik Andrzej Nitkiewicz, któremu jedna z turystek opowiedziała historię, o tym jak będąc małą dziewczynką przechodziła owym tunelem.
Żadna z tych informacji nie potwierdza na 100% istnienia tunelu. Niemniej jednak, to właśnie m.in. na odkrycie tego tunelu liczyli członkowie Grupy Eksploracyjnej Miesięcznika Odkrywca, którzy na początku grudnia ubiegłego roku rozpoczęli prace poszukiwawcze na Zamku Grodno. Miejsca poszukiwań zostały wytypowane kilka miesięcy wcześniej, na podstawie badań georadarowych przeprowadzonych wiosną 2016 roku. Wykazały one w kilku miejscach pewne anomalie. Prace rozpoczęły się od wykonaniu dwóch wykopów w tzw. sali tortur.
Pierwsze wytypowane miejsce pod wykop okazało się płonne. Po rozebraniu posadzki i wybraniu sporej warstwy piachu, udało się dotrzeć tylko do skały. Drugi wykop był o wiele bardziej ciekawy. Odnaleziono drobne metalowe elementy, okucia, zdobienia, kluczyk, prawdopodobnie do jakiejś skrzyni. Być może metalowe elementy pochodziły od trumien ostatnich właścicieli zamku von Zedlitzów. Znaleziska były ciekawe, jednak nie były przełomowe. Również i w drugim wykopie na dnie pojawiła się skała. Tunelu brak. Więcej szczegółów na temat prac można przeczytać w styczniowym wydaniu miesięcznika Odkrywca. Nie jest to jednak koniec prac poszukiwawczych na Zamku Grodno. Ich kolejne etapy odbędą się na wiosnę, kiedy to członkowie GEMO rozpoczną pracę przy kolejnych wytypowanych miejscach.
Skarb kapitana von Schrecka
Skarb, który miał być ukryty na Zamku Grodno przez SS-Hauptsturmführera Leonarda von Schrecka, to jedna z najgłośniejszych zamkowych tajemnic. Cała historia rozpoczęła się w połowie lat 90-tych ubiegłego wieku, kiedy to do wrocławskiego Słowa Polskiego zaczęły przychodzić tajemnicze listy podpisane przez kapitana von Schrecka. Autor tych listów opisywał w nich, jak w roku 1945 wraz z grupą towarzyszących mu SS-manów ukrył na Zamku Grodno skrzynie z przypuszczalnie cennym ładunkiem. Kapitan von Schreck podawał się w nich za sapera, oficera Waffen-SS z Brzegu, który wraz z grupą innych saperów z Sonderkommando miał zabezpieczać wybrane obiekty.
Zgodnie z relacją opisaną w liście, było mroźne zimowe przedpołudnie, kiedy to na stację kolejową w pobliżu zamku (prawdopodobnie chodzi o nieczynną już dziś stację Zagórze Śl.) zajechał pociąg specjalny. Składał się on z jednego wagonu osobowego i lory z działkiem przeciwlotniczym. Z pociągu wysiadło ośmiu SS-manów i dwóch cywilów. Następnie ze składu wyładowano trzy dość pokaźne skrzynie, które doraźnie złożono w małym budynku stacji kolejowej. Kapitan von Schreck wraz z jednym z cywilów – zwanym doktorem – udał się pieszo do zamku na rekonesans. Oto fragment listu hauptsturmführera.
„Weszli w las po przeciwnej stronie szosy i wygodną drogą wspinali się do podowi zamkowych. Wielką, dębową bramę okalały sgraffita przedstawiające lwa dzierżącego w rozwartych łapach portal. Zamek wyglądał tak, jakby jego mieszkańcy przed chwilą opuścili te mury. Wszędzie wzorowy ład. Zagrabiony dziedziniec, podmieciony śnieg. Cicho i dostojnie.”
W trakcie krótkiej narady doktor i hauptsturmführer ustalili co mają robić dalej. Po skrzynie złożone w budynku stacji podjechał duży wóz przeznaczony do przewozu pieczywa, zaprzęgnięty w konie. Ładunek w eskorcie pozostałych SS-manów wyruszył na zamkową górę. Kiedy dotarli do celu skrzynie zostały ręcznie przeniesione na górny dziedziniec Zamku Grodno. Tam miało znajdować się wejście do lochu, w którym ukryto dwie skrzynie obite grubą blachą i zabezpieczone brezentami. W trzeciej skrzyni znajdował się sprzęt minserki, łądunki, zapalniki itp. Następnie kapitan von Schreck wysadził fragment murów zamku, aby zakryć wejście do lochu z uprzednio złożonymi skrzyniami. Solidny wybuch wybił kilka szyb z okien i zerwał fragment zamkowego tynku. Następnie teren został zamaskowany tak, aby nie było widać próby ukrycia czegokolwiek.
Po serii listów wkrótce korespondencja od kapitana von Schrecka urwała się. Sprawą zajęła się redaktor Joanna Lamparska, której udało się ustalić, że prawdopodobnie autor listów zmarł w lutym 1995 roku. Lamparska stwierdziła też, że kapitan von Schreck pisał prawdę. Czy było tak w rzeczywistości? Tego nie wiemy, bowiem ani skrzynie, ani wejście do lochu na górnym dziedzińcu nie zostały nigdy odnalezione. Być może cała historia została zmyślona, a listy zostały po prostu sfałszowane. Jeżeli historia była prawdziwa, niewykluczone też, że jako pierwsi do ukrytych skrzyń mogli dotrzeć czerwonoarmiści, albo nowi polscy osadnicy. To jednak nie wyjaśnia, dlaczego po dzień dzisiejszy nie ma wspomnianego lochu na górnym dziedzińcu. Być może więcej informacji przyniosą prace zaplanowane na wiosnę. Zobaczymy.
Depozyty III Rzeszy w Zagórzu Śląskim
Informacje na temat skarbów w Zamku Grodno nie muszą być tylko legendami. Okazuje się, że rzeczywiście coś mogło być na rzeczy. Pojawiają się relacje, że w Pałacu w Zagórzu Śląskim (niem. Schloss Kynau), który znajduje się u podnóży Zamku Grodno, Niemcy zorganizowali skrytkę obrazów zrabowanych w czasie wojny w Polsce. Ich historię miał opowiadać przewodnik Stanisław Warzecha. Przekazuje ją także Łukasz Kazek, pisze o niej również Joanna Lamparska, a pierwotnie całość miała być opowiedziana przez oficera Armii Czerwonej płk. Moskwina. Według relacji z 8 na 9 maja 1945 roku w Zagórzu Śląskim przebywali żołnierze Armii Czerwonej, którzy urządzili sobie tymczasową kwaterę w lokalnym pałacu. Wspomniany pałac znajduje się tuż przy drodze do Zamku Grodno, oddalony jest od niego o około 10 min drogi piechotą.
Podczas pobytu w pałacu czerwonoarmiści urządzili sobie w nim libację alkoholową, która została nagle przerwana przez zaalarmowanego płk. Moskwina. Tan zaś, kiedy przybył na miejscu spostrzegł, że żołnierze palili w kominku jakimiś obrazami zgromadzonymi na pałacowym strychu. Moskwin rozkazał przerwać ten proceder, a ocalałe dzieła sztuki zapakować i przewieść do Związku Radzieckiego. Wiele lat po wojnie płk Moskwin znowu natrafił na te same obrazy w lokalnej radzieckiej prasie informującej o wystawie dzieł sztuki w Ermitażu w Moskwie. Wśród obrazów miał znajdować się m.in. słynny „Stańczyk” Jana Matejki i „Wyjazd z Wilanowa Jana III Sobieskiego” Józefa Bradta. Rzeczywiście, przynajmniej „Stańczyk” Matejki pierwsze lata po wojnie przebywał w Związku Radzieckim, dopiero później został zwrócony stronie polskiej. Płk Moskwin o całej tej historii miał opowiedzieć również po wojnie, kiedy to odwiedził Zagórze Śląskie i Zamek Grodno w roku 1969 roku. Rzeczywiście, niezwykle to ciekawa historia. Niektórzy mówią, że cała akcja maiła miejsce nie w pałacu, ale w Budynku Bramny Zamku Grodno.
A co mówią dokumenty? W 2015 roku pojawiła się na rynku książka pt. „Lista Grundmanna”, autorstwa J.M. Kowalski, R.J. Kudelski i R. Sulik. Na liście miejsc, które zostały wyznaczone do ukrycia cennych dzieł sztuki, znalazł się również Pałac w Zagórzu Śląskim. Według autorów książki, prof. Grundmann potwierdził wykorzystanie pałacu, jako składnicy w jednym ze swoich meldunków wysłanych do Urzędu Komisarza ds. Obrony Rzeszy. Przetransportowanie dział sztuki nastąpiło we wrześniu 1944 roku. Były to przedmioty zrabowane z Generalnego Gubernatorstwa. Potwierdza to pismo SA-Standartenführera Juluisa Draegera wysłane do prof. Grundmanna.
„Dziękuję za Pana wiadomość z 29 września, w której mnie Pan uprzejmie poinformował, że do Pałacu w Zagórzu Śląskim przewieziono i zmagazynowano dwa wagony (sic!) przedmiotów sztuki z Generalnego Gubernatorstwa.”
Ciąg dalszy nastąpi…
Jak już wspomniałem, kolejne prace zaplanowane są na Zamku Grodno na wiosnę 2017 roku. Czy uda się rozwiązać którąś z tych zagadek? Odpowiedź na to pytanie przyniosą dopiero żmudne poszukiwania. Brak spektakularnych odkryć nie zamknie jednak tematu. W przypadku tak złożonych obiektów, jak zamki, które mają za sobą setki lat historii, zawsze są miejsca wcześniej jeszcze nie sprawdzone. Zawsze jest jeszcze jakiś niezbadany mur, jakiś nieodsłonięty kamień. I to jest właśnie w nich najlepsze. 🙂
Mapa Zamku Grodno i okolicznych terenów
Wielu spraw nie będzie nam już raczej dane zbadać. To co zaginęło w 1945 podczas rabunków Czerwono Armistów też jest wielką zagadką, plądrowali wszystko i wszędzie. Ostatnio czytałem jedne z zeznań naocznych świadków z tamtych czasów, jak to stwierdził „ruscy nawet w momencie gdy depozyt był zakopany w ziemi w stodole, a na niej wylano betonową posadzkę, pokrytą słomą i maszynami rolniczymi – radzili sobie nadwyraz świetnie, znajdując takie miejsca, bez problemu…”. Czasem ich uznajemy za głupków z dalekiego wschodu Azji, jednak nie jest do dobre sformułowanie – wiedzieli, co, gdzie i jak szukać.
Polskie agendy poszukujące różnych cennych przedmiotów na tzw. Ziemiach Odzyskanych też były dobrze zorganizowane. 😉
Przytoczę pewien mało znany post z forum , z którego sensem w pełni się zgadzam :
” Pierwszy list von Schrecka był autentyczny, ale zawierał zbyt mało konkretów – wzbudził zainteresowanie wśród eksploratorów.
Dotarł on również do innych odbiorców – tych dla których poukrywane przedmioty mogą być niewygodne.
Kolejne listy zostały spreparowane – przez kogo? Przez tych powyżej. Grupa docelowa – eksploratorzy.
Cel? – silna mobilizacja do eksploracji wspomnianych w pierwszym liście lokalizacji.
Efekt? Cel osiągnięty, eksploratorzy namiętnie przeczesują okolice Dolnego Śląska. Wydarzenia ostatnich tygodni – bingo, znaleziono to o czym pisał von Schreck w pierwszym liście.
Cokolwiek tam jest wpadnie w ręce tych osób, które ten przejęły proces zainicjowany przez von Schrecka.
Von Schreck dał poszlaki, które podłapały służby. Służby przejęły tą inicjatywę preparując kolejne listy celem wywołania wrzawy i chęci poszukiwania – cel osiągnięty. W jakim celu? – Przeszukiwanie Dolnego Śląska rękoma tubylców i eksploratorów narodowości Polskiej. Przecież wywiad nie przyjedzie sam grzebać w Polskiej ziemi. Wykorzystali do tego polskich eksploratorów. Ci zabrali się do roboty i efekty ich pracy widzimy obecnie.
Pozostało tylko w dyskretny sposób przejąć zawartość znaleziska.
O całkowitej zawartości nie dowiemy się nigdy.
Zacznijcie kojarzyć fakty….
I nie chodzi tu wcale o złoto. „