Zakończyły się już prace związane z poszukiwaniem Złotego Pociągu w Wałbrzychu. Niestety nie przyniosły one oczekiwanych rezultatów i nie odnaleziono ukrytej infrastruktury kolejowe na 65 km linii kolejowej Wrocław-Wałbrzych.
Czy to już koniec legendy?
Bynajmniej. Odkrywcy zapowiadają kontynuowanie poszukiwań pociągu w postaci II etapu prac. Został on już zaplanowany wstępnie na październik lub listopad br. W wyniku dotychczasowych prac odkrywkowych podjętych na 65 km nie odnaleziono żadnego pociągu, stropu tunelu, ani żadnej ukrytej infrastruktury kolejowej. Odkrywcy natrafili za to na litą skałę, która uniemożliwiła dalsze kopanie. Jednakże w mojej opinii może to być już wystarczające, aby stwierdzić, że pociągu nie ma. Jego głębsze ukrycie stoi pod dużym znakiem zapytania. Nie odnaleziono też wlotu do tunelu, a przecież jeżeli istnieje jakiś tunel, musi on mieć swój wlot. Prace były prowadzone również w tzw. „ogryzku”, gdzie miał on się znajdować. Bez rezultatów.
Konferencja prasowa odkrywców
Konferencja prasowa podsumowująca dotychczasowe poszukiwania i plany związane z II etapem.
Złoto Złotego Pociągu
Pomimo, iż nie udało się odnaleźć zaginionego składu z czasów II wojny światowej, oszacowano już wartość „wałbrzyskiego złota”. W wyniku szumu medialnego wokół sprawy siłą rzeczy Wałbrzych zyskał darmową reklamę. Urzędnicy magistratu oszacowali jej ekwiwalent na około 500 mln zł. To ogromna kwota. Zwiększony ruch turystyczny odnotowały też okoliczne atrakcje turystyczne. Wszystko to przełożyło się na realne pieniądze pozostawione przez turystów w kasach biletowych. Zanim wbito po raz pierwszy łopatę w nasyp kolejowy na 65 km, Wałbrzych i okolica już się wzbogaciły.
o to właśnie chodziło od samego początku