Zapewne mało osób wie, że pewnej jesieni roku 1906, jednym z gości odwiedzających Wrocław był Winston Churchill – późniejszy legendarny przywódca Wielkiej Brytanii podczas II wojny światowej. A gościem był niezwykłym, bo zaproszonym przez samego kajzera Wilhelma II Hohenzollerna. Oto co robił Winston Churchill we Wrocławiu.
Manewry Cesarskiej Armii
Początek XX wieku był niezwykle gorącym okresem w Europie. Cesarstwo Niemieckie, zjednoczone dzięki sprytnej polityce żelaznego kanclerza Otto von Bismarcka, było u szczytu swojej potęgi. Jednocześnie rosły napięcia w skomplikowanej strukturze sojuszy i układów zbudowanych przez Bismarcka, a które to przez ostatnie kilkadziesiąt lat gwarantowały stabilność w Europie. Z perspektywy Berlina szczególnie niepokojący był sojusz zawarty pomiędzy Francją i Rosją. Stawiał on Cesarstwo Niemieckie w niekorzystnej sytuacji – otoczenia z dwóch stron. Rosły więc napięcia i wzmagał się program zbrojeń, który to niechybnie prowadził Europę ku katastrofie. Jednym ze sposób „prężenia niemieckich muskułów” były ćwiczenia cesarskiej armii. Jedne z nich odbyły się we Wrocławiu w roku 1906, w ówczesnym Breslau.
Manewry wojskowe zostały zorganizowane z wielką pompą. Jako specjalny gość i obserwator został na nie zaproszony młody 31-letni Winston Churchill, który to już wtedy wyróżniał się wśród brytyjskich elit. Był zresztą znajomym brytyjskiego króla Edwarda VII, a który to z kolei był kuzynem niemieckiego cesarza Wilhelma II. Była to rodzina. W tamtym czasie większość europejskich rodzin królewskich była ze sobą w jakiś sposób spokrewniona i spowinowacona. Tylko społeczeństwu i żołnierzom wmawiało się istnienie ogromnych różnic między narodami, szczując siebie nawzajem. Wszak żołnierzowi, czy to niemieckiemu, czy to brytyjskiemu, należało coś powiedzieć, aby z ochotą umierał w błocie za interesy wąskiej kasty elit.
Winston Churchill we Wrocławiu
Winston Churchill z zaproszenia skorzystał i do ówczesnego Breslau przyjechał. Zachowało się jedno poniższe zdjęcia, które to zostało prawdopodobnie przesłane do Churchilla przez samego Wilhelma II. Jako pamiątka i życzenia na nowy rok. Na fotografii widnieje podpis „With best wishes for a happy New Year 1907. William F. R.”.
Tak oto pisał o swojej wizycie młody Winston Churchill we Wrocławiu.
„Wyjechałem do Breslau na manewry, które rzeczywiście robiły wrażenie. Z niemieckich szeregów emanuje ogromna prostota i siła, które nie pozostawiają obserwatora obojętnym; chociaż nie wydaje mi się, by zdawali sobie sprawę ze straszliwej siły swojej broni i współczesnych warunków walki, i sądzę, że w drobnych kwestia mogliby się wiele od naszego wojska nauczyć, to liczebność, jakość, dyscyplina i organizacja niewątpliwie stanowią cztery główne drogi do zwycięstwa.”
Winston Churchill 14 września 1906 roku – Mikrokosmos N. Davies str. 305
Później miał jeszcze napisać o niemieckiej armii.
„Ta armia jest straszliwą machiną. Czasami potrafią maszerować 35 mil na dobę. Jest ich tylu, co ziaren piasku w ocenie, a do tego mają do dyspozycji wszystkie współczesne udogodnienia. […] Choć wojna mnie pociąga i fascynuje umysł wielością niesłychanych sytuacji, z każdym rokiem czuje coraz głębiej […], jakim podłym i nikczemnym szaleństwem, barbarzyństwem jest to wszystko”
Winston Churchill – Mikrokosmos N. Davies str. 305
Zdjęcie Churchilla i Wilhelma II zostało wykonane prawdopodobnie na terenie dzisiejszego osiedla Gądów Mały, dawniej Klein Gandau. Kajzer ubrany w paradny mundur z pikielhaubą na głowie, wskazuje coś Churchillowi prawą ręką. Lewą rękę ma jak zwykle ukrytą, w tym przypadku pod płaszczem. Tajemnicą poliszynela w tamtym czasie było to, że Wilhelm II od dziecka ma zdeformowaną lewą dłoń… Dziś może wydawać się to błahostką, ale w tamtym czasie był to niemały powód do wstydu. Jak to przecież? Cesarz wielkiego Cesarstwa Niemieckiego może być nie w pełni sprawny, jakiś wybrakowany? Niektórzy sugerują, iż zdeformowana ręka kajzera była przyczyną jego kompleksów, poczucia niższości. A to wpłynęło na to, jakim był politykiem i przywódcą – kiepskim… Kajzer był niczym swoje Cesarstwo Niemieckie, z wierzchu błyszczące i wypolerowane, a w środku ze skazą, która to ostatecznie doprowadziła do upadku imperium.
Po 6 latach od wspomnianych manewrów w Breslau rozpoczęto przygotowania do wojny. W stolicy Śląska miało znaleźć schronienie 390 tys. osób. W roku 1913, w 100-tną rocznicę wyzwolenia spod francuskiej okupacji, w mieście zorganizowano kampanie propagandowe mające na celu wzbudzenie nastrojów patriotycznych i wojennych. Ukończono również budowę nowoczesnej i modernistycznej hali wystawowej – wizytówki miasta, która to na cześć wspomnianej rocznicy nazwano Jahrhunderthalle – Halą Stulecia.
W takich okolicznościach nie dziwi więc fakt, że wybuch I wojny światowej ludność niemiecka przyjęła z ogromnym entuzjazmem. Szybko jednak mieszkańcy Wrocławia przestali mieć powody do zadowolenia. Na skutek brytyjskiej blokady Cesarstwo Niemieckie zaczęło borykać się z niedoborem surowców i produktów żywnościowych. Na ulicach Wrocławia pojawił się głód. Wprowadzono kartki żywnościowe na podstawowe produkty takie jak: mięso, mleko, masło, chleb itp. W trakcie Wielkiej Wojny populacja Wrocławia zmniejszyła się o ponad 130 tys. osób.
Breslau staje się Wrocławiem
Wybuch kolejnej, tym razem II wojny światowej, znowu postawił Brytyjczyków i Niemców po dwóch różnych stronach barykady. Tym razem Winston Churchill miał już o wiele więcej do powiedzenia, w końcu był jednym z przywódców aliantów. Zbiegiem okoliczności po latach przyszło mu współdecydować o losach śląskiego miasta, które dawniej odwiedził. Współdecydować o nowej polsko-niemieckiej granicy, tym samym o tym, czy Wrocław miał znaleźć się po stronie polskiej, czy w większości pozostać po stronie niemieckiej. Churchill był zagorzałym przeciwnikiem przekazania Wrocławia w polskie ręce. Dobitnie wyraził to w dość niewybrednych słowach: „Naprawdę byłoby szkoda napchać polską gęś niemiecką karmą do tego stopnia, że padnie na niestrawność”. Czy wpływ na stanowisko Churchilla miała jego wizyta sprzed 40 lat? Być może. W trakcie obrad konferencji poczdamskiej Churchill stracił jednak stanowisko premiera Wielkiej Brytanii. Dało to możliwość swobodniejszego decydowania o losach miasta przez Józefa Stalina. Stało się więc inaczej, niż życzył sobie Winston Churchill.