Lista 10 niezwykłych ciekawostek z frontów II wojny światowej. Cudowne tabletki dla Wehrmachtu, niemieckie wybuchające czekolady, amerykańskie dmuchane czołgi, japońskie podstępne ulotki propagandowe i inne wojenne ciekawostki. Daj się zaskoczyć!
Lista ciekawostek z frontów II wojny światowej
Zapraszam do mojej listy 10 ciekawostek z frontów II wojny światowej, które wyszperałem w odmętach Internetu. Ciekawostki z polityki, wojska, służb specjalnych, życia żołnierzy i ludności cywilnej podczas ostatniej wojny światowej. Kolejność nie ma znaczenia.
1. Pervitin – Cudowne tabletki dla Wehrmachtu
Tabletki Pervitinu były powszechnie stosowaną substancją przez żołnierzy Wehrmachtu podczas wojny. Ich zadaniem było wspomaganie żołnierzy w trakcie walki, a także niwelowanie skutków zmęczenia. Czym więc był Pervitin? Substancją psychoaktywną w Polsce znaną, jako Metaamfetamina. Jej działanie pobudzało żołnierzy do walki, łagodziło ból, zwalczało senność i wyzwalało ukryte pokłady energii. Wszystko czego potrzebowała „niezwyciężona” armia III Rzeszy. Na front wysyłano dla żołnierzy dosłownie miliony tego typu tabletek. Niemcy chętnie wykorzystywali narkotyki w celach militarnych. Zresztą nie tylko oni…
2. Truppenfahrrad – Rower wojskowy
Zazwyczaj niemieckie oddziały z frontów II wojny światowej kojarzą nam się z szybko posuwającymi do przodu zagonami pancernymi. Oczywiście w myśl doktryny Blitzkriegu. Nie był to jednak jedyny środek lokomocji wykorzystywany przez Niemców. Jednym z tych mniej znanych był specjalny wojskowy rower – das Truppenfahrrad. Reorganizacja armii niemieckiej w latach 30-tych przewidywała wyposażenie w rowery jednego batalionu w pułkach piechoty. Rower wojskowy nie był czymś rzadko spotykanym w siłach zbrojnych III Rzeszy. W roku 1943 wyprodukowano go aż 1,2 mln egzemplarzy. Różne modele Truppenfahrrad były wyposażone w różne uchwyty do przenoszenia broni lub wyposażenia. Na przykład ten na zdjęciu poniżej ma przyczepiony karabin przeciwpancerny 7,9 mm Pz.B. 39. Więcej na temat tego roweru znajduje się w tym opracowaniu.
3. Bilet do rozejmu – Japońska ulotka propagandowa
II wojna światowa to wojna totalna, a na takiej wojnie walki toczą się na każdym froncie. Również tym psychologicznym. Oto przykład specyficznej japońskiej ulotki propagandowej, rozrzucanej na obszarach walk o Pacyfik. Ulotka zatytułowana jest „Ticket to armistice”, czyli „Bilet do rozejmu” lub „Bilet do zawieszenia broni”. Miała ona trafić w ręce amerykańskiego żołnierza. W jej przygotowaniu zastosowano bardzo sprytny podstęp, albowiem na jednej stronie umieszczono zdjęcie nagiej kobiety. Zdjęcie to miało przyciągnąć wzrok amerykańskiego żołnierza i skłonić go do podniesienia ulotki z ziemi. A także zachowanie jej na później. W tekście ulotki czytamy, że jeżeli żołnierz zgłosi się z nią do japońskich oddziałów i podda się, tym samym uratuje swoje życie. Mogło to być szczególnie kuszącą propozycją w chwilach zwątpienia i osaczenia przez siły przeciwnika.
4. Dmuchane czołgi – Armia duchów
Dezinformacja przeciwnika na polu walki to ważny element wojennej gry. W trakcie II wojny światowej Amerykanie stworzyli specjalną jednostkę, której celem była dezinformacja niemieckiej armii o ruchach alianckich wojsk. Jednostkę tą nazwano nieoficjalnie Ghost Army – Armią Duchów. Oficjalnie zaś była to 23. Jednostka Specjalna Kwatery Głównej. W swoim orężu dysponowała między innymi dmuchanymi makietami czołgów, samolotów, samochodów, artylerii etc. Na poniższym zdjęciu widzimy żołnierzy trzymających dmuchany amerykański czołg M4 Sherman. Kiedy przeciwnik przeprowadzał rozpocznie lotnicze, dmuchana armia rozstawiona w odpowiednim miejscu mogła zmylić go, co do położenia amerykańskich wojsk. W ten sposób zapewnić aliantom efekt zaskoczenia. Armia Duchów realizowała swoje zadania między innymi podczas lądowania aliantów w Normandii.
5. Nuts!
W grudnia 1944 roku niemiecka armia przeprowadziła dużą ofensywę w Ardenach. Była to jedna z ostatnich większych tego typu operacji w tej wojnie. W jej wyniku w miejscowości Bastogne została otoczona amerykańska 101. Dywizja Powietrzno-Desantowa. Sytuacja, w jakiej znaleźli się otoczeni alianccy żołnierze, była nie do pozazdroszczenia. Szczególnie uciążliwy był ostrzał artyleryjski i sroga zima. W takich okolicznościach niemieckie dowództwo – licząc na złamanie woli walki Amerykanów – zdecydowało się na wystosowanie ultimatum. Do Amerykanów dostarczono więc stosowny wezwanie do honorowego poddania się. W tym czasie w zastępstwie 101. Dywizją dowodził gen. Anthony McAuliffe. Według relacji żołnierzy, kiedy generał przeczytał ultimatum miał krzyknąć „Nuts!”. Inni oficerowie stwierdzili, że to całkiem dobra odpowiedź i taką też napisali w oficjalnym piśmie do niemieckiego dowództwa. Nuts! A co to oznacza? Dosłownie słowo oznacza „Orzechy”, ale w mowie potocznej może oznaczać „Bzdura!” lub „Walcie się!”. Niemieckie dowództwo również nie wiedziało, jak rozumieć to słowo. W odpowiedzi na prośbę o wyjaśnienie usłyszeli „In plain English? Go to hell!”. Cały dokument dostępny jest pod tym linkiem.
6. Wybuchowa czekolada
W czasie wojny brytyjski służby bezpieczeństwa obawiały się, że Niemcy mogą przeprowadzić różnego rodzaju działania sabotażowe na terenie Wielkiej Brytanii. MI5 brało pod uwagę możliwość przemycenia na wyspy bomb ukrytych w różnych produktach. W tym celu zlecono pracującemu w MI5 artyście o kryptonimie Laurence Fish, przygotowanie serii grafik przedstawiających hipotetyczne konstrukcje na bazie uzyskiwanych informacji wywiadowczych. Były tam bomby ukryte w termosach, menażkach, butelkach oleju innych podobnych przedmiotach. Jedna z nich znajdowała się w tabliczce czekolady. Bomba miała być wykonana z kawałka stali otoczonej prawdziwą czekoladą. W momencie kiedy ktoś przełamywał pierwszy rząd kostek, pociągał za materiał, który znajdował się wewnątrz tabliczki. Tym samym uruchamiał zapalnik, który to doprowadzał ostatecznie do eksplozji w ciągu kilku sekund. Obawiano się, że taką wybuchającą czekoladę, lub inny podobny produkt, Niemcy mogliby użyć do precyzyjnej eliminacji któregoś z VIPów.
7. K-Racja – Amerykańskie racje żywnościowe
Skoro jesteśmy już przy jedzeniu warto wspomnieć coś o wyżywieniu żołnierzy. W trakcie II wojny światowej amerykańska armia wdrożyła na swoje wyposażenie indywidualne racje żywnościowe tzw. K-Racje. Racje te miały zastępować normalne polowe posiłki w momencie kiedy nie można ich było dostarczyć żołnierzom. Dlatego najpierw weszły na wyposażenie spadochroniarzy jednostek powietrzno-desantowych, którzy to zrzuceni na tyłach przeciwnika byli odcięcia od normalnego zaopatrzenia. K-Racja składała się z trzech posiłków: śniadania, obiadokolacji i uzupełnienia. Zapewniała żołnierzowi dziennie około 3000 kcal. Z czasem okazało się to jednak niewystarczające. Nazwa „K” została nadana od nazwiska jej pomysłodawcy dr. Ancela Keysa, który to próbował opracować rację żywnościową w oparciu o niedrogie produkty dostępne w markecie. Zestaw obiadowy zazwyczaj zawierał: puszkę z daniem głównym (przeważnie mięso lub ser), herbatniki, kostki glukozy, cukierki, napoje w proszku, sól, cukier, gumy do żucia, paczkę 4 papierosów i pudełko zapałek.
8. Niemieckie kartki żywnościowe
Podczas obu wojen światowych Niemcy miały spore problemy z zaopatrzeniem swojej gospodarki w surowce i produkty. Nie chodziło tylko o paliwa, czy też metale potrzebne do produkcji uzbrojenia. Problem pojawiał się także z niedoborem podstawowych produktów dla ludności, przede wszystkim z żywnością. Trzeba więc było poddać ją stosownej reglamentacji. Pojawiły się w Niemczech tzw. kartki żywnościowe – Lebensmittelmarke. Poniżej znajduje się 5-dniowa kartka żywnościowa dla żołnierza przebywającego na urlopie. Kartka podzielona jest na poszczególne pola przeznaczone na konkretne produkty. Znajduje się na niej: 1,74 kg chleba, 200 g mięsa, 110 g masła, 50 g margaryny, 125 g marmolady, 150 g cukru, 40 g kawy, 30 g sera, 100 g innych produktów (Nährmittel). Oczywiście kartki żywnościowe nie dotyczyły tylko urlopowanych żołnierzy, dotyczyły ogółu Niemców. Jeżeli taka ilość urzędowo przydzielonego towaru nie wystarczała, bo np. dana osoba pracowała ciężko fizycznie jakimś ważnym zakładzie, należało wystąpić o zwiększenie przydziału.
9. Karbowanez – Waluta okupacyjna
Po rozpoczęciu Operacji Barbarossa Wehrmacht szybko zaczął zdobywać tereny jeszcze do niedawana zajęte przez ZSRR. Wojska posuwały się do przodu, a na zdobycznych obszarach konieczne było wprowadzenie własnej administracji. Planowanie podbojów i zdobywanie nowych terenów to trudne zadanie, nie tylko militarnie. Z dniem 1 września 1941 roku na terenie Ukrainy utworzono Komisariat Rzeszy Ukraina – Reichskommissariat Ukraine. Obszar komisariatu wykraczał daleko poza przedwojenne tereny II RP. Ustanowienie jakiejś nowej formy władzy wiąże się z wieloma problemami, w tym tak trywialnymi, jak to, czym mają płacić mieszkańcy takiego tworu. Na przykład w Generalnej Gubernii została zachowana polska złotówka. Natomiast w Komisariacie Ukrainy postanowiono wprowadzić stosowną nową walutę. Nazwaną nią „Karbowanez”, co oznaczało zniemczoną nazwę „Karbowanieców”. Poniżej widzimy przykład takiego banknotu z napisami w języku niemieckim i ukraińskim, oraz z nazistowską gapą. Widzimy także datę emisji banknotu 5 marca 1942 roku oraz przedwojenną polską miejscowość Równe, która to była stolicą ukraińskiego komisariatu. 10 Karbowanez równało się 1 Reichsmarce.
10. List gończy za Adolfem Hitlerem
Ostatnia z ciekawostek z frontów II wojny światowej. Wrzesień roku 1939, od ataku hitlerowskich Niemiec na Polskę rozpoczyna się II wojna światowa. Dwa dni później Wielka Brytania i Francja również przystępują do wojny, a następnego dnia brytyjska gazeta The Daily Mirror publikuje specyficzny artykuł. W zasadzie nie jest to artykuł, ale satyryczny list gończy za przywódcą III Rzeszy Adolfem Hitlerem. „Poszukiwany za morderstwo, za porwanie, za kradzież i za podpalenie Adolf Hitler”. Sarkastyczny list opublikowany został 4 września 1939 roku, a swoim stylem przypominał stare listy gończe, wyjęte niczym z dzikiego zachodu. Oczywiście list gończy nie miał żadnej mocy prawnej, był tylko próbą propagandowego oddziaływania na społeczeństwo, które wojny raczej nie chciało. A przynajmniej nie za jakąś Polskę. Prosty język i porównanie czynów Hitlera do pospolitych przestępstw miało oddziaływać na najmniej zorientowane w polityce warstwy społeczne. Cały artykuł dostępny jest pod tym linkiem.
Bardzo ciekawe. Ale mieli pomysł Japończycy z tą ulotką. 🙂