Poznaj historię nieznanych zakładów chemicznych w Wałbrzychu, należących do potężnego niemieckiego koncernu chemicznego IG Farben. Zadaniem wałbrzyskich zakładów była produkcja na potrzeby wojenne toluenu, metanolu oraz nadtlenku wodoru. Dziś ponad 70 lat od zakończenia wojny, dzięki publikacji Romualda Owczarka, możemy odkrywać losy nieznanych dotąd fabryk Hitlera w Wałbrzychu.
W czasie II wojny światowej w Waldenburgu na Śląsku, dzisiejszym Wałbrzychu, zlokalizowane były zakłady produkujące syntetyczny metylobenzen, zwany popularnie toluen. Wybudowano także trzeci pod względem wielkości produkcji w III Rzeszy, zakład wytwarzający metanol. Rozpoczęto również budowę fabryki, której celem była produkcja nadtlenku wodoru, potrzebnego do paliwa rakietowego. Jak to się stało, że o ich istnieniu nie wiedzieliśmy przez dziesiątki lat?
Zakłady produkcji metylobenzenu – Toluenu
Powszechnie przez wiele lat uważano, że w Wałbrzychu były zlokalizowane zakłady produkujące syntetyczną benzynę, która to była uzyskiwana w wyniku syntezy chemicznej przy udziale węgla brunatnego. Tego typu zakłady zlokalizowano również w Policach. Taka informacja pochodziła od agenta ZWZ Armii Krajowej, który 1942 roku przedstawił meldunek na ten temat. W Wałbrzychu jednak węgla brunatnego nie wydobywano, a notatka sporządzona przez agenta zwierała wiele dziś oczywistych błędów. Jak więc było naprawdę?
Przed wybuchem wojny na Wzgórzu Matyldy w Wałbrzychu, potężna rodzina Hochbergów von Pless postanowiła wybudować zakłady azotowe i fabrykę kwasu siarkowego. Hochbergowie byli znanym rodem posiadającym w regionie kopalnie, zakłady koksownicze oraz sławny Zamek Książ. Jednak sytuacja finansowa rodu ulegała systematycznemu pogorszeniu. Decyzja o budowie zakładów azotowych okazała się chybiona. Na produkt nie było zbytu, więc w połowie lat 30 zostały one przejęte przez syndyk.
Wkrótce wybuchła wojna i Niemcy zaczęli szukać możliwości zastąpienia oryginalnych produktów syntetycznymi substytutami. Takie kroki poczyniono również w stosunku do metylobenzenu, zwanego toluenem. Toluen jest bezbarwną, przeźroczystą i łatwopalną cieczą. Podczas wojny wykorzystywany był do produkcji materiałów wybuchowych, a konkretnie trotylu. Był również składnikiem wysokooktanowych paliw lotniczych. Podjęto więc decyzję o budowie zakładów toluenu na bazie już wybudowanych nowych zakładów azotowych w Wałbrzychu, które to zostały przejęte przez państwo. Misję budowy zakładów powierzono potężnemu koncernowi chemicznemu IG Farben (Interessen Gemeinschaft Farbenindustrie AG). IG Farben był jednym z najważniejszych producentów III Rzeszy, dostarczających ogromne ilości materiałów chemicznych na potrzeby nazistowskiej machiny wojennej.
Rozbudowa zakładów IG Farben
Budowa zakładów metylobenzenu ruszyła w czerwcu 1941 roku. Syntetyczny toluen otrzymał również roboczą nazwę Witol. Pierwsze wyprodukowane partie chemikaliów okazały się zaskakująco dobrej jakości. Postanowiono więc dalej rozbudowywać tajne wałbrzyskie zakłady. W ramach tworzenia zakładów toluenu, wybudowano również od podstaw fabrykę metanolu. Rozbudowa zakładów na Wzgórzu Matyldy sprawiła, że zwiększyło się także zapotrzebowanie na gaz koksowniczy. Podjęto więc kolejną decyzję, tym razem o budowie zakładu produkcji gazu syntezowego – Wasseranlage. Jednak z jakichś powodów nie udało się zakończyć tej inwestycji.
Po rozbudowie zakładów w Wałbrzychu, wielkość produkcji toluenu zaplanowano na 4 tys. ton miesięcznie. W szczytowym okresie na przełomie roku 1944-45 na Wzgórzu Matyldy pracowało ponad 800 osób.
Zakład produkcji nadtlenku wodoru – Geprolu
Zakład produkcji metylobenzenu okazał się na tyle dużym sukcesem, że postanowiono uruchomić w Wałbrzychu kolejną fabrykę. Tym razem chodziło o zakład produkcji nadtlenku wodoru. Nadtlenek wodoru był wykorzystywany, jako utleniacz do paliwa rakietowego, a te z kolei było wykorzystywane w konstrukcjach typu rakiety V-2 i rakietoplany Messerschmitt Me-163. Decyzja o budowie fabryki nadlenku wodoru została podjęta po tym, jak alianci zbombardowali zakłady doświadczalne w Ludwigshafen. Uzyskiwany eksperymentalną metodą nadtlenek wodoru otrzymał nazwę Geprol. Szacowano, że zakład produkcyjny ma wytwarzać około 2 tys. ton tego związku chemicznego na miesiąc. Nie udało się jednak ukończyć jego budowy przed zakończeniem wojny. Szacuje się, że wykonano około 1/3 prac potrzebnych do ukończenia budowy.
Likwidacja zakładów chemicznych
W odróżnieniu do wielu zwykłych fabryk produkcyjnych, zakładów chemicznych z Wałbrzycha nie udało się ewakuować w głąb III Rzeszy. Zapewne dlatego, że wygaszanie procesów chemicznych nie można przeprowadzić z dnia na dzień. Kadra wałbrzyskich zakładów IG Farben wyjechała przed wkroczeniem Rosjan. Natomiast w czerwcu 1945 roku do Wałbrzycha wkroczyły sowieckie brygady trofiejne, które rozmontowały zakłady na Wzgórzu Matyldy i wywiozły za Bug.
Mapa IG Farben w Wałbrzychu
Niezwykła historia wałbrzyskich zakładów IG Farben została opisana oraz udokumentowana w książce Romualda Owczarka „Zapomniane Fabryki Zbrojeniowe Hitlera”. Opisuje ona także losy innych zakładów produkcyjnych na terenie Dolnego Śląska. Osoby, które chcą zgłębić wiedzę na ich temat, zapraszam do jej nabycia. Naprawdę warto.
BIBLIOGRAFIA
- Zapomniane Fabryki Zbrojeniowe Hitlera – Romuald Owczarek
bardzo ciekawa historia 🙂 aż żal, że fabryka nie przetrwała i podzieliła losy podobnych zakładów, rozgrabionych i zniszczonych przez władze rosyjskie. przypomina mi to historię jednej z największych w Europie cementowni, która mieściła się w Lubinie w woj. zachodniopomorskim. w czasie wojny zaopatrywała Niemców w cement do budowania umocnień obronnych, a w 1945 roku zdemontowane urządzenia zostały wywiezione przez armię rosyjską. część z nich nawet nie przetrwała transportu. a gdyby takie fabryki przetrwały jednak wojnę….ech, można tylko pomarzyć 🙂
Dzięki za komentarz. 🙂
Fajny artykuł. Jeśli już wspomniałeś o IG Farben, to proponuję wysłuchać wykładu Dr. Ratha. Ponieżej link do niego. Naprawdę ciekawe.
https://www.youtube.com/watch?v=s5qZhovPFyQ
Książka świetna – solidna bibliografia, żadnych domysłów. Z niecierpliwością czekam na kolejne pozycje Pana Owczarka.