Zapomniane miejsca na Dolnym Śląsku. Poznaj historię 4 niezwykłych miejsc, które kiedyś cieszyły się dużą popularnością wśród turystów i mieszkańców, a dzisiaj popadły już w zapomnienie. Oto zapomniany Dolny Śląsk.
Na Dolnym Śląsku jest wiele opuszczonych i porzuconych miejsc, lecz duża część z nich cieszy się popularnością wśród miłośników nietypowej turystyki. Znajdują się jednak też takie miejsca, które są zarazem opuszczone, jak i zapomniane. Odwiedzane tylko przez nielicznych, którzy w ogóle wiedzą o ich istnieniu. Zazwyczaj znajdują się one na uboczu, poza głównymi zatłoczonymi szlakami turystycznymi, pozostając w cieniu innych popularnych miejsc. Wiele z nich posiada niezwykle ciekawą historię. Oto 4 miejsca, które szczególnie mnie urzekły.
Żelazne Drzewo – Lipa Fryderyka
Dawniej w czasach pruskich i niemieckich miejsce to cieszyło się dużą popularnością wśród turystów. Stanowiło pamiątkę po stoczonej nieopodal bitwie i pruskim królu Fryderyku II Wielkim. Historia tego niezwykłego żelaznego drzewa wiąże się nieodłącznie z wojnami śląskimi. Jednym z jej epizodów była bitwa pod Burkatowem, która została stoczona pomiędzy oddziałami pruskimi i austriackimi w roku 1762. W wyniku tzw. wojen śląskich, Śląsk ostatecznie znalazł się w granicach Królestwa Prus. Po wygranej bitwie król Fryderyk Wielki postanowił skorzystać z zaproszenia i odpocząć w znajdującej się nieopodal karczmie w wiosce Podlesie. Kiedy zajechał pod nią wraz ze swoim orszakiem, właściciel karczmy Dawid Polte chwycił królewskiego konia i przywiązał go do stojącej przed gospodą lipy. Kiedy zakończyły się działania wojenne, zaradny oberżysta postanowił wykorzystać marketingowo zaistniałą historię, tak aby przyciągnąć gości do swojej karczmy. Od tego momentu lipa nazywana była Lipą Królewską, a później Lipą Pokoju, ostatecznie stając się Lipą Fryderyka. Karczma znajdowała się na odludziu, jednak historia o sławnym pruskim królu skutecznie przyciągała turystów. Goście, którzy po dłuższej drodze docierali do drzewa, nie omieszkali skorzystać również z usług gospody. W roku 1853 burza powaliła historyczną lipę, jednak z polecenia króla Fryderyka Wilhelma IV wykonano jej żelazny odlew, a następnie ustawiono ponownie przed gospodą. W ten sposób zachowano pamięć o wydarzeniach i wciąż skutecznie przyciągano gości do gospody. Do dziś żelazne drzewo znajduje się w tym miejscu. Stoi zapomniane i opuszczone na prywatnej posesji.
Łabędzi Staw pod Zamkiem Książ
Zamek Książ jest jednym z najczęściej i najchętniej odwiedzanych miejsc na Dolnym Śląsku. Nie wszyscy jednak zapuszczają się w głąb otaczającego zamek wąwozu. A można tam znaleźć naprawdę opuszczone i zapomniane miejsca. Jednym z nich jest Łabędzi Staw, a w zasadzie to, co po nim zostało, gdyż na początku XX wieku był on już wyschnięty. Trudno w to dziś uwierzyć, patrząc na brunatną, przebiegającą wzdłuż wąwozu rzekę Pełcznicę. Wspomnienia o nim jednak zachowały się na starych pocztówkach, na których widać również pływające po krystalicznie czystej wodzie łabędzie. Nie jednak o sam staw tutaj chodzi, ale o znajdujący się na wysepce grób i pomnik dzieci Hochbergów. Na stawie na wyspie spoczęli bowiem dwaj synowie Hansa Heinricha VI von Hochberga, barona na Książu i jego małżonki. Pierwszy z nich Hans Heinrich VIII – pierworodny – żył tylko jeden dzień (ur. 31.12.1795 – zm. 01.01.1796). Drugi Hans Heinrich IX przeżył zaledwie dwa dni (ur. 31.10.1802 – zm. 02.11.1802). Obaj synowie zmarli najprawdopodobniej na apopleksję. Dla książęcej pary utrata dwóch synów musiała być traumatycznym przeżyciem. Na wyspie Łabędziego Stawu postawiono więc pomnik zmarłych dzieci. Zaprojektował go Christian Tischbain z Hesji, ten sam, który zaprojektował romantyczne ruiny Starego Zamku Książ. Wówczas stary i nowy Zamek Książ – tak samo jak i dzisiaj – cieszyły się dużą popularnością wśród turystów i kuracjuszy pobliskiego uzdrowiska w Szczawnie-Zdroju. Liczne mostki, kładki i przejścia sprawiały, że przechadzka wąwozem musiała być niezwykle urokliwa. Dziś po pomniku dzieci Hochbergów zachowały się tylko porozbijane kamienne szczątki. Prawie niezauważalne, są często omijane przez nieświadomych turystów, którzy odważyli zapuścić się do książańskiego wąwozu.
Najstarsza Wieża Bismarcka
Żelazny Kanclerz – Otto von Bismarck – był politykiem, który wywarł ogromny wpływ na XIX-wieczną politykę Niemiec. To za jego czasów proklamowano Cesarstwo Niemieckie. To za jego czasów Niemcy pokonały Francję i cesarza Napoleona III. To dzięki zbudowanej przez niego sieci układów i sojuszy Europa przez dłuższy czas utrzymywała się w stanie delikatnej równowagi. Niemcy wiele mu zawdzięczali, stąd jeszcze za życia postać ta zyskała sobie uznanie. Specyficzną formą upamiętnienia kanclerza Bismarcka było stawianie ku jego czci wież tzw. Wież Bismarcka – Bismarcktürme. W latach 1869-1934 na całym świecie wybudowano ponad 200 tego typu obiektów. Obecnie duża część z nich znajduje się na terenie Polski. Część z tych obiektów jest dziś wyremontowana i pełni funkcję wież widokowych. Niektóre z obiektów przestały jednak istnieć lub popadły w ruinę. Mało osób wie, że najstarsza i historycznie pierwsza wieża ku czci Otto von Bismarcka powstała na Dolnym Śląsku. Wybudowano ją w roku 1869 na Jańskiej Górze koło wsi Piotrówek. Wieża ma około 25 metrów wysokości i zlokalizowana jest na zalesionym niewielkim wzgórzu na wysokości 253 m n.p.m. Inicjatorem jej budowy był major w stanie spoczynku Friedrich Schröter. Koszt budowy wieży wynosił wówczas 18 tys. marek. Obecnie obiekt znajduje się w katastrofalnym i skandalicznym stanie. Oddalenie od głównych szlaków turystycznych sprawiło, że jak do tej pory nikt nie zainteresował się losem tej najstarszej wieży Bismarcka. Wieża chyli się już dosłownie ku upadkowi. Wchodząc na jej szczyt ma się wrażenie, że za chwilę runie na ziemię.
Średniowieczny Stół Sądowy
W małej dolnośląskiej wsi Kochanów znajduje się niezwykły średniowieczny zabytek – zestaw kamiennych mebli sądowych. Jak to zwykle bywa w takich przypadkach, ten unikalny zabytek położony jest na terenie mało uczęszczanym przez turystów. Dlatego bardzo mało osób w ogóle zdaje sobie sprawę z jego istnienia, a jeszcze mniej go odwiedza. Pomimo, iż tuż przy kochanowskim stole przebiega szlak turystyczny, niezwykle trudno do niego trafić. Stół ukryty jest na skraju lasu. Gęsto porośnięte miejsce, niewydeptane ścieżki i szlaki, sugerują, że raczej niewielu osobom udaje się tu przypadkowo trafić. Stół sędziowski w Kochanowie jest unikalnym zabytkiem w skali europejskiej i jedynym takim zachowanym obiektem na Dolnym Śląsku. W przeszłości kamienne meble sądowe służyły do wydawania lokalnych wyroków i rozstrzygania sporów. Rozprawy odbywały się publicznie i pod gołym niebem. Przetrwał do naszych czasów ze względu na materiał z jakiego został wykonany. Stół ma wymiary około 200 cm długości, 76 cm szerokości i 110 cm wysokości. Wokół rozstawionych jest kilka kamiennych krzeseł, niektóre nawet z oparciami. Tuż przy nim znajduje się skromna tabliczka informacyjna. Kochanowski stół wciąż pozostaje jednym z najbardziej zapomnianych miejsc.
Mapa 4 zapomnianych miejsc na Dolnym Śląsku
Co to za otwór w „lipie Fryderyka”?
W żelaznym pniu była kiedyś skrytka z drzwiczkami, na których uwieczniono informacje o wydarzeniu. Drzwiczek już dawno nie ma.